~*Muszę się zbierać, jeżeli chcę być w Galette przed południem.*~
Gdy dobiegłam na miejsce nie mogłam złapać tchu. Na szczęście Eclair była już na nogach.
- Eclair! - krzyknęłam, machając ręką w stronę przyjaciółki. - Tak się cieszę, że tu jesteś! Już się bałam, że nikogo nie zastanę!
- Yoshino. - wymówiła moje nazwisko, ludzie dość często zwracali się do mnie po nazwisku - Co ty tu robisz tak z rana? Czy coś się stało?
- Jadę odwiedzić siostrę w Galette. Chciałam zabrać mojego serukuru ze stajni, a jak wiesz nie mam klucza i...
- Rozumiem. - uśmiechnęła się. - Otworzę ci stajnie, naprawdę powinni w końcu wydać ci te klucze!
Ruszyłyśmy w kierunku stajni, a po drodze kontynuowałyśmy rozmowę.
- Dziękuję! A tak właściwie to co ty tu robisz tak wcześnie z rana?
- Przyszłam potrenować! - powiedziała z determinacją. - Pojutrze odbywa się bitwa z Galette, dlatego chcę być przygotowana i w formie! Bierzesz udział?
- Oczywiście! To będzie dopiero moja druga bitwa, ale dam z siebie wszystko! Nie mogę się doczekać!
Weszłyśmy z Eclair do stajni. Pobiegłam otworzyć boks mojego serukuru.
- Suzuki-san! - uściskałam mojego serukuru. - Dobrze wyglądasz. Stęskniłeś się?
- Odwiedzasz go codziennie, nie zdążył odpocząć. - zaśmiała się Eclair, a ja zawtórowałam jej
Zabrałam Suzukiego. Eclair była tak miła, że odprowadziła mnie aż do polany.
- Uważaj na siebie. Do zobaczenia na polu bitwy! - zawołała na pożegnanie
***
Suzuki biegł bardzo szybko, więc na miejscu byłam szybciej niż się tego spodziewałam.
- Brawurowy bieg, Suzuki-san! Jesteś świetny! Airi-chan, na pewno się ucieszy jak nas zobaczy!
Moja siostra mieszkała w targowej dzielnicy miasta. Airi była kowalem, robiła zbroje i ekwipunek dla uczestników bitew. Zbliżała się bitwa, więc spotkał mnie tam niezły tłok.
~*Siostra musi mieć ręce pełne roboty!*~
Zapukałam do mieszkania siostry. Nikt nie otwierał.
- Airi-chan! To ja, siostrzyczka! - krzyczałam, ale nikt nie odpowiadał
Pomyślałam, że pewnie gdzieś wyszła.
- Co ty na to Suzuki-san? Pozwiedzamy Galette i wrócimy tu potem!
Suzuki nie wyglądał, jakby mu to przeszkadzało, więc uznałam, że się na to godzi. Nigdy wcześniej nie miałam okazji przechadzki po sąsiednim kraju. Zawsze jeździłam tylko do siostry i z powrotem.
Zamyśliłam się, kiedy usłyszałam dźwięk rwanego materiału. To Suzuki porwał jakiejś pani rękaw od stroju! Odciągnęłam go i skarciłam.
- Strasznie panią przepraszam! - ukłoniłam się. - Suzuki-san dzisiaj jeszcze nic nie jadł i w dodatku przebył długą drogę, więc musiał być naprawdę głodny! To moja wina, za wszystko pani zapłacę! Tak bardzo mi przykro z powodu pani ubrania!
Pani Galette nie wyglądała na złą, więc postanowiłam się przedstawić.
- Jestem Yoshino. Yuu Rei Yoshino z Biscotti. - zająkałam się. - Przepraszam za kłopot!
<Pani Galette, dokończysz?^^?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz