piątek, 22 marca 2013

Od Yuu - Bitwa?! Nieoczekiwany zwrot akcji!

Po treningu pożegnałam się z Zayzy i podjechałam jeszcze na chwilę do siostry. Airi wręczyła mi prezenty dla naszych przyjaciół i dała mi kuksańca na do widzenia.
Suzuki jak zwykle dobiegł na metę w ekspresowym tempie. Dotarliśmy późnym wieczorem. Odprowadziłam Suzukiego do stajni, tam czekał już na mnie generał Martinozzi.
- Konbawa! - wykrzyknęłam zsiadając z Suzukiego. - Loran-dono! Nie śpisz jeszcze?
- Dobrze widzieć cię zdrową, Yoshino. - uśmiechnął się i zamknął Suzukiego w jego boksie. - Teoretycznie powinienem się wyspać przed bitwą, ale musiałem też myśleć o tobie. Ciągle nie masz kluczy do stajni, prawda?
- Prawda, ale Eclair powiedziała, że niedługo je dostanę. - odpowiedziałam
- Co słychać u Airi-san? Dawno jej tu nie było.
Wyjęłam z plecaka tobołek przewiązany wstążką i wręczyłam go generałowi.
- To od niej. - powiedziałam z uśmiechem. - Wykuła dla ciebie nowe emblematy do tarczy, Loran-dono. Kazała ci przekazać, żebyś tym razem nie popsuł ich tak szybko.
- Jestem skłonny zastosować się do jej słów. - roześmiał się. - Mam nadzieję, że szybko nas odwiedzi. Chcę osobiście jej podziękować.
- Ja także na to liczę. - również się roześmiałam.
Porozmawiałam jeszcze chwilkę z Loranem-dono, po czym powiedziałam mu, oraz Suzukiemu dobranoc i udałam się do swojego mieszkania. Położywszy się na łóżku, poprawiłam zmiętoloną poduszkę.Zmęczona podróżą szybko usnęłam.

***

Rano obudził mnie zgiełk panujący od rana na mieście. Wszyscy szykowali się do bitwy, więc ja też powinnam. Wstałam, umyłam się i przyodziałam na siebie zbroję w szkarłatnym kolorze. Airi-chan wykuła mi ją w zeszłym roku na urodziny i byłam z niej bardzo dumna!
Na śniadanie kupiłam sobie drożdżówkę z nadzieniem bananowym, zjadłam ją w pośpiechu i ruszyłam biegusiem do pałacu.Wyruszyłam na bitwę razem z Eclair i Loranem-dono.
~*Zaczęło się!*~
Wszyscy walczyli bardzo dzielnie, ale jak na razie to Galette mieli nad nami przewagę.
Na polu bitwy wzorkiem szukałam Zayzy-chan. Nie dostrzegałam nigdzie księżniczki co mnie dziwiło.
- Eclair! - krzyknęłam do walczącej obok przyjaciółki. - Gdzie jest księżniczka?
Nie usłyszałam jej odpowiedzi. Rzuciłam się w wir walki.

***

Nagle na pole bitwy wskoczył ludzki chłopak. Co więcej dzierżył w dłoniach jeden ze świętych mieczy Biscotti.
~*Co się tu dzieje?!*~
Po chwili usłyszałam komunikat: -"Bohater się pojawił!"
~*Bohater?*~
Trzeba było przyznać, że to właśnie nowo przyzwany Bohater odmienił losy tej wojny! Razem z Eclair zdobyli cały front! Do walki z nimi ruszyła nawet Leo-kakka!
Walczyłam i zdobyłam dość dużo bonusowych punktów, a za chwilę zabrzmiał nowy komunikat: -"Biscotti wygrali!"
Nikt nie mógł tego przewidzieć. Byłam w wielkim szoku, gdy to usłyszałam.

***

Gdy bitewny pył opadł ujrzałam Zayzy-chan! Pomachała dłonią i podbiegła do mnie.
- Yuu-chan! - uśmiechnęła się. - Dobrze cię widzieć. Nie wiedziałam, że wasza księżniczka przyzwie bohatera!
- Ja też. - roześmiałam się. - Jeszcze dzisiaj wypytam o wszystko Milhi-hime i możliwe, że go poznam. Trzeba przyznać, że dzisiejsze zwycięstwo to głównie jego zasługa!
Zaprosiłam Zayzy na korzenną herbatę, w tym celu ruszyłyśmy do pobliskiej tawerny.

<Zayzy-chan, dokończysz?>


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz