Byłam nieco zestresowana spotkaniem z królową Galette. Widziałam jej walki, a także bywała u nas w Biscotti. Milhi zawsze mówiła o niej, oraz o jej bracie same dobre rzeczy. Nie zmieniało to jednak faktu, że potwornie bałam się takich spotkań. Usiadłam, przedstawiłam się i wyznałam powód mojej wizyty.
- A co możesz mi powiedzieć o przygotowaniach Biscotti do bitwy? - zapytała z uśmiechem Leonmitchelli
- Etto...Z tego co mówiła mi Eclair, to dość dobrze sobie radzą... i zgłosiło się dużo uczestników. - odpowiedziałam, chwilami jąkając się
- Eclair? Masz na myśli kapitan-zwisające uszy? - roześmiała się
- Takk, Leo-kakka. - odpowiedziałam jąkając się
Poczułam się trochę dziwnie, gdyż moje uszy też były oklapnięte. Ale cieszyłam się, że wszyscy są w takich dobrych humorach.
- A ty, Yuu-klapnięte uszka, bierzesz udział w bitwie?
- Tak, nie mogę się już doczekać!
Leo-kakka bardzo lubiła rozmowy o bitwach. Pytała o strategię, broń i pociski. Kolacja była bardzo smaczna, już dawno nie jadłam tylu pysznych rzeczy!
- Jak to się stało, że znacie się z Zayzy-chan? - zapytał Gaul-sama
Zayzy opowiedziała mu historię jak Suzuki podarł jej rękaw od stroju, i co się działo potem. Gdy Gaul-sama to usłyszał wybuchnął śmiechem. Wydawało mi się, że Zayzy bardzo go lubi.
- Smakuje ci kolacja? - zapytała Leonmitchelli
- Tak, już dawno nie jadłam takich pyszności! Kiedy ostatnio starałam się coś ugotować...musiałam zbierać na nową kuchnię...
Wszyscy się roześmiali.
Przyznaję, że trochę bałam się tego spotkania, ale koniec końców miło spędziłam czas. Poznałam dziś przyjaciół mojej księżniczki, władców Galette. No i Zayzy oczywiście. Jak wrócę muszę wszystko opowiedzieć Milhi i przyjaciołom!
<Zayzy?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz