poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Od Yuu - Niespodzianka

Zbudziło mnie wschodzące słońce, które zawsze rano wpadało do izby. Wstałam w niezwykle dobrym humorze i postanowiłam przyrządzić sobie śniadanie, ale natychmiast odrzuciłam ten szalony pomysł.
~*Nie mam pieniędzy na nową kuchnię!*~
Ubrałam się i wyszłam z mieszkania. Stałam właśnie w kolejce po śniadanie, kiedy ktoś złapał mnie za ogon. Odskoczyłam w bok, niemalże się przy tym przewracając.
- Yoshi-chi! - usłyszałam znany mi śmiech. - Powinnaś domyśleć się, że to ja. Ja nie mogę, szkoda że nie widziałaś swojej miny!
Moim 'oprawcą' był mój towarzysz zabaw z dzieciństwa, rycerz, a obecnie mój najlepszy przyjaciel - Emilio Alcide!
- Emili-chan! - krzyknęłam. - To wredne tak łapać kogoś od tyłu!
Posprzeczaliśmy się trochę, pośmialiśmy i na koniec tarzaliśmy po ziemi, ku zdziwieniu przechodniów - tak właśnie wyglądało moje typowe spotkanie z Emilio. Moglibyśmy tak cały dzień i dłużej, kiedy z głębi mojego żołądka wydostał się dźwięk przypominający warczenie smoka.
- Głodna jesteś, co? I znowu schudłaś. - westchnął Emilio, przyglądając mi się badawczo. - Wiesz, że musisz jeść nawet jeżeli nie przyjdę cię nakarmić, prawda?
Czasami wpadał do mnie z rana i gotował mi różne pyszności, w przeciwieństwie do mnie był wyśmienitym kucharzem. Uwielbiam jego przekąski!
- To twoja wina. - zaśmiałam się. - Zaniedbałeś mnie ostatnio. Gdzie twój etos rycerza, co? Gdzie podziała się ta obowiązkowość i co najważniejsze moje przekąski, co Emili-chan?
- Rozumiem. - pogłaskał mnie po głowie śmiejąc się; ilekroć to robił nie wiem czemu uszy stawały mi dęba, a ogon wirował jak śmigło w helikopterze. - Postaram się poprawić na przyszłość. W ramach wynagrodzenia twojemu brzuszkowi szkody zapraszam cię na śniadanie w królewskich ogrodach.
Udaliśmy się do zamku. Emilio był ode mnie wyższy i starszy o niecałe trzy lata. Bardzo go lubiłam, nawet jeżeli czasami zachowywał się jak ojciec, starszy brat lub coś w ten deseń - zaklinam na wszystko świat nie zna bardziej nadopiekuńczej mamusi od Emilio. No, ale między innymi za tą nadopiekuńczość i wiele innych cech wszyscy go kochają.
Zjedliśmy naleśniki w ogrodach. Po śniadaniu przeszliśmy się jeszcze po różanym ogrodzie.
- Smakowały ci naleśniki, Yoshi-chi?
- Tak, ale wolę te twoje.
- Nie podlizuj się, Yoshi-chi. - poklepał mnie po głowie i zaśmiał się
- Ja mówię prawdę, a po cholerę miałabym ci się podlizywać?!
Pobawiliśmy się trochę w szarpanego berka, ale zabawę przerwał nam jakiś nieznany mi z imienia rycerz.
- Alcide-dono! Generał wzywa do siebie! To pilne!
- Ciekawe o co chodzi. - mruknął. - Chyba muszę cię przeprosić, Yoshi-chi. Ale obiecuję, że w wybrany przez ciebie dzień wolny będę cały twój!
- Rozumiem. - uśmiechnęłam się. - Ale i tak trzymam cię za słowo, no leć, Alcide-dono!
Przy tym ostatnim wymówieniu jego nazwiska zniżyłam głos, jakbym mówiła z ręką na ustach.
- Yoshino-dono. - zmałpował po mnie i także zniżył głos. - Ja Ne!
Zostałam sama w ogrodach i już miałam kierować się ku wyjściu, kiedy wpadłam na Eclair.
- Dzień dobry, Eclair! - uściskałam ją
- Witaj, Yoshino. Dobrze, że cię widzę, już miałam iść szukać cię w mieście. Co tu robisz tak wcześnie? Pytam, bo zwykle przychodzisz w porze obiadu.
- Emili-chan zaprosił mnie na naleśniki. - odpowiedziałam, nieświadomie wiercąc ogonem tunel w powietrzu
- Rozumiem. - uśmiechnęła się porozumiewawczo Eclair. - Księżniczka ma dla ciebie niespodziankę.
- Jaką? - zapytałam zaskoczona.
- Myślę, że sama chce ci ją pokazać. - uśmiechnęła się tajemniczo.
Poszłyśmy na spotkanie z Księżniczką, obok niej zastałyśmy również Bohatera. Milhi-hime kazała zawiązać mi oczy i prowadziła mnie przez wszystkie piętra schodów, na samą górę. Potykałam się co chwilę, a na dodatek nic nie widziałam, ale doceniałam dobre intencje Milhi-hime. Wreszcie stanęliśmy w miejscu.
- To tutaj, Yuu. - powiedziała zdejmując mi opaskę z oczu. - Mam nadzieję, że ci się spodoba.
Moim oczom ukazał się wszechstronny pokój, z wielkim łóżkiem, balkonem i porozwieszanymi tu i ówdzie balonami! Mój ogon tak się cieszył, że myślałam, że zaraz mi odleci! Przez chwilę nie mogłam wydusić z siebie słowa.
- Yuu? - zapytała Milhi -hime. - Nie podoba ci się?
Rzuciłam się księżniczce na szyję i zaczęłam płakać. Pokój bardzo mi się podobał, a do tego miałam z pałacu nieograniczony dostęp do mojego Serukuru! Gdy po raz setny wypowiedziałam 'Arigato', ochłonęłam nieco.
- Milhi-hime, kocham cię, ale za co? Ja nic nie zrobiłam i nie zasłużyłam...
- Yuu. - przerwała mi. - Jesteś moją przyjaciółką, zawsze mi pomagasz, a ja nigdy nie miałam jak ci podziękować. Pomyślałam, że żyjesz sama w małej izbie, kiedy przyjaciół masz tu w pałacu Filiano! Więc, na pewno lepiej ci będzie mieszkać i być blisko najbliższych!
Znów rzuciłam się księżniczce na szyję, uściskałam też Eclair i Bohatera. Po wspólnym skakaniu po łóżku mojego nowego pokoju, wybiegłam rozradowana w stronę baraków rycerskich. Zderzyłam się z Emilio.
- Generał Martinozzi powiedział mi, że od dziś będziesz tu mieszkać. Muszę jechać zaraz na misję, ale najpierw chciałem się upewnić! Tak się cieszę!
- Właśnie biegłam ci o tym powiedzieć!
Pośmialiśmy się trochę, ale Emilio musiał jechać na misję do Galette. Pożegnałam, więc go i wróciłam do zamku. Stałam z Milhi-hime, Eclair i Rico na największym tarasie zamku Filiano, z którego zawsze były ogłaszane wszystkie komunikaty i, z którego widok rozpościerał się na całe Biscotti, a nawet jeszcze dalej.
Zabrzmiał komunikat z Galette. To Leo-kakka wypowiadała nam kolejną wojnę!
- Co z nią? - zapytała Eclair. - Przecież ledwo minęła ostatnia!
- Milhi? - zapytała Ricotta
Ale Księżniczka milczała, poznałam jej zaniepokojenie. Martwiła się o Leonmitchelli.
Zaraz zabrzmiał następny komunikat, otóż Leo-kakka chciała w tej bitwie założyć się o święte miecze Biscotti, oraz Galette! To był dopiero szok.
- Milhi-hime musisz to poważnie przemyśleć. - powiedziałam, głaszcząc księżniczkę po ramieniu
Sama czułam się zagubiona w tym wszystkim, ale nie mogłam okazać tego księżniczce, aby nie dokładać jej zmartwień.
~*Coś się dzieje z Leo-kakka? Co ona planuje i po co jej te miecze...*~
Wiedziałam, że muszę natychmiast zobaczyć się z Zayzy-chan i wyjaśnić to. Ona była bliską przyjaciółką Leo-kakka i musiała wiedzieć coś więcej na ten temat. Wsiadłam na Suzukiego i ruszyłam do Galette. Do celu dotarłam wieczorem i szybkim krokiem skierowałam się do zamku. Zatrzymały mnie straże.
- Ktoś ty? - zapytali z wrogością
- Yuu Rei Yoshino z Biscotti. Muszę widzieć się z Zayzy-chan. - odpowiedziałam
- Przekażemy.
Jeden ze strażników pobiegł do zamku, aby ją powiadomić.

<Zayzy? Sorki, że tak długo^^>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz