wtorek, 30 kwietnia 2013

Nowy towarzysz - Shotaro!

Shotaro


Imię:Shotaro
II imię: Ren
Nazwisko: Maruyama,
Data urodzin: 9 kwietnia
Wzrost:182 cm
Królestwo: Biscotti
Broń: Akira
Wygląd pieczęci: Pięczęć jest okrągła i ma kolor szaro-srebrny.
Znajduję się na niej płomień. Na krawędziach znajduje się starożytne pismo.
Moce: Lewitowanie, Super szybkość i moc szarego płomienia.
Osobowość: Porywczy, Śmiały, Wesoły, Odważny, Pewny siebie.
Zainteresowania: Sport, Nauka, Książki i rysowanie.
Partner: Poszukuje
Rodzina: Brak
Kto steruje?: Tobiume

piątek, 12 kwietnia 2013

Od Zayzy - Sen

 - To jest cudowne! - krzyknęła Yuu, a ja wyrwałam jej, cała zaczerwieniona, kartkę z ręki. - To strona z mangi, prawda? Świetnie rysujesz Zayzy-chan, ja nigdy nie potrafiłabym zrobić czegoś takiego!
 - Yy...mm...Dziękuję, ale na pewno byś umiała...! - odpowiedziałam. - Nie mam wcale tam jakiegoś talentu...
 - Masz! - odpowiedziała. - Twoje mangi są identyczne, jak te ze sklepu, naprawdę!
 - Jasne... - uśmiechnęłam się. - To nic takiego, ale jak chcesz to mogę cię nauczyć tak rysować!
Yuu-chan rzuciła się na mnie.
 - Naprawdę, naprawdę?! - pytała.
 - Tak, tylko najpierw musisz mnie puścić! - śmiałyśmy się. Wyciągnęłam trochę czystych kartek, ołówki i gumkę. Podałam je Yuu i poprosiłam aby coś narysowała. - Całkiem nieźle. Tylko to musi być bardziej zaokrąglone i trzeba dorysować cienie...Aha! I tu przyda się dorysować jeszcze parę lini, bo wyglądają na bardzo ulizane...
Tłumaczyłam jej wszystko, aż w końcu wyszła jej naprawdę ładna postać.
 - Cudownie! - rzekłam. - Ale czy on nie jest bardzo podobny do bohatera?
 - Rzeczywiście! Nie wiem czemu tak wyszło. Która jest godzina?
 - Jejku, już 23! Trzeba iść spać!
Zebrałam piżamę i pobiegłam się przebrać, gdy wyszłam z łazienki Yuu była już w łóżku. Rozmawiałyśmy jeszcze jakiś czas i dopiero usnęłyśmy. Śnił mi się jakiś wielki demon przez co się ciągle budziłam. Yuu też spała niespokojnie. Gdy rano ptaki zaczęły śpiewać i słońce wpadło przez okno, świecąc prosto w oczy, obudziłyśmy się.
 - Ohayo - powiedziałam.
 - Ohayo - odpowiedziała Yuu, przecierając oczy.
 - Gotowa na dzisiejszą walkę? Ja się nie wyspałam...Śniło mi się coś naprawdę strasznego...

<Yuu-chan? Sorki, że tak krótko>

niedziela, 7 kwietnia 2013

Od Yuu - Wieczór

- Bardzo chętnie! - powiedziałam i usiadłam na łóżku obok Zayzy. - Chcesz zobaczyć moją zbroję? Na wszelki wypadek wzięłam ją ze sobą.
Moja zbroja była w wygodnym kwadratowym pudełeczku wielkości dłoni i nakładała się na najbliższe ciało po potrząśnięciu nim.
- Nie mów, że zmieściłaś w tym zbroję? - zaśmiała się Zayzy. - Jakim cudem?
- Rico to wymyśliła. - wyjaśniłam. - Dzięki temu wynalazkowi mogę ją zabrać wszędzie.
Potrząsnęłam pudełeczkiem, a zbroja przyległa mi do ciała.
- Ale ładna! - powiedziała Zayzy-chan
- Arigato! - uśmiechnęłam się. - Airi-chan zrobiła ją specjalnie dla mnie, a dzięki udoskonaleniom Rico wcale nie jest ciężka!
Rozmawiałyśmy i przymierzałyśmy różne śmieszne stroje. Zrobiło się już późno, więc przeszłam na drugie łóżko. Już szykowałyśmy się do spania. Zayzy-chan poprawiła swoją poduszkę i wyleciały z pod niej kartki.
- Co to? - zapytałam i chciałam pomóc je zbierać, kiedy Zayzy skoczyła z łóżka i szybko je pozbierała.
- Nie...to nic!
Zobaczyłam jedną kartkę pod łóżkiem, dlatego podniosłam ją i spojrzałam na nią.
- To jest cudowne! - krzyknęłam, a Zayzy wyrwała mi kartkę. - To strona z mangi, prawda? Świetnie rysujesz Zayzy-chan, ja nigdy nie potrafiłabym zrobić czegoś takiego!

<Zayzy?>

sobota, 6 kwietnia 2013

Od Zayzy - Już jutro...

 - Idiota. - powiedziała Yuu, pijąc herbatę. - Dalej martwię się o tą bitwę, księżniczkę, bohatera i królową. Masz jakiś pomysł, Zayzy-chan?
 - Niestety - pomachałam głową. - Nie wiem co możemy zrobić. Jak zwykle możemy wziąć udział w bitwie i mieć nadzieję, że wszystko się ułoży. Może gwiazdy się pomyliły?
 - Mam taką nadzieję...
Porozmawiałyśmy jeszcze, a potem Yuu poszła do swojej siostry. Nie chciałam jej przeszkadzać, gdy tak rzadko się z nią widuje, więc ruszyłam do zamku. W korytarzu zobaczyłam Gaul'a.
 - Hej! - krzyknęłam. - Gaul-chan!
 - O co chodzi? - zapytał.
 - Gdzie byłeś rano? Na spotkaniu z bohaterem?
 - Hee?! Skąd wiesz?! Śledziłaś mnie!?
 - Ależ skąd! Tak zgadywałam, a ty jak zawsze dałeś się nabrać.
 Uśmiechnęłam się kołtuniąc mu włosy na głowie. Poszłam do swojego pokoju i zajęłam się rysowaniem mangi. Lubiłam to robić. Nikt ich nigdy nie widział i raczej nie zamierzałam ich nikomu pokazywać. Czekałam jeszcze na Yuu, gdyż ją zaprosiłam, gdy skończy rozmawiać ze swoją siostrą. Rozległo się pukanie do drzwi.
 - Otwarte! - krzyknęłam, a drzwi się otworzyły.
 - Konichwa! - powiedziała Yuu.
 - Ach, Yuu-chan! Szybko wróciłaś!
 - Moja siostra miała wiele roboty, więc nie mogłam być tam zbyt długo.
Szybko schowałam mangę pod poduszkę i nalałam nam po herbacie.
 - Może zostaniesz tutaj na noc. Skoro Emili-chan tutaj jest, to ty też możesz. Uznajmy to jako misję.
Uśmiechnęłam się i zrobiłam łyka herbaty.

<Yuu?>

Od Yuu - W restauracji

Nie mogłam uwierzyć w słowa Zayzy-chan. To było straszne.
~*Co jeżeli ta przepowiednia się spełni?*~
Siedziałyśmy przez dłuższy czas w milczeniu.
- Teraz trochę lepiej rozumiem Leo-kakka. - stwierdziłam, gdy pierwszy szok minął. - Ona i Milhi-hime są bliskimi przyjaciółkami, więc... Możesz być pewna, że nikomu nie powiem.
- Musimy zastanowić się co z tym zrobić.
- Może porozmawiamy z Leo-kakka o tym zajściu? Może to zwykłe nieporozumienie...
- Gdyby to było nieporozumienie. - wtrąciła Zayzy. - Leo-chan nie żądałaby świętych mieczy jako nagrody, a może w ogóle nie byłoby tej bitwy...
- Prawda. - westchnęłam
W milczeniu jadłyśmy placki i piłyśmy herbatę. Nagle usłyszałam znajomy głos.
- Yoshi-chi!
To był Emilio w towarzystwie kilku innych rycerzy z Biscotti. Powiedział im coś i podbiegł do nas.
- Emili-chan. - uśmiechnęłam się mimowolnie. - Co ty tu robisz?
- Jestem w pracy. - roześmiał się
- Ach, tak! Generał wysłał cię do Galette, prawie zapomniałam. Ile tu będziesz?
- Zostaję na całą wojnę z Galette. - odpowiedział. - Nasze oddziały rozbiły kilka obozów w centrum Galette i w pobliżu lasu. Nie przedstawisz mnie koleżance?
- Ach, tak! Emili-chan to moja przyjaciółka Zayzy Kaminare z Galette, Zayzy-chan to mój przyjaciel Emilio Alcide z Biscotti. - przedstawiłam ich sobie, a oni uścisnęli sobie dłonie.
Dosiadł się do nas i pogadaliśmy trochę o bitwach i innych bzdurach.
- Emili-chan, zamówić ci coś?
- Byłoby miło, ale muszę już lecieć. Koledzy i tak są już na mnie wpienieni, że kazałem im tyle czekać. Widzisz, te zawistne twarze? Pokroją mnie jak tylko wrócimy do obozu! - roześmiał się i wstał. - Miło było cię poznać, Zay-chan. Proszę cię pilnuj mi Yoshi-chi, szczeniak zawsze wpakuje się w kłopoty!
- Coś ty powiedział?!
- Nic, nic. - zaśmiał się i pomachał nam. - Ja Ne, Yoshi-chi, Zay-chan!
Wyszedł z restauracji w towarzystwie rycerzy.
~*Przynajmniej dzięki niemu napięcie trochę spadło.*~
- Idiota. - powiedziałam i napiłam się herbaty. - Dalej martwię się o tą bitwę, księżniczkę, bohatera i królową. Masz jakiś pomysł, Zayzy-chan?

<Zayzy?>

Od Zayzy - Niemożliwe...


Rano ledwo co wstałam, ale jak trzeba to trzeba. Od razu poszłam się wykąpać, a potem ubrałam i poszłam na miasto coś zjeść. Nie było takich tłumów jak ostatnio, więc poszłam tam gdzie zwykle. Poczułam darcie rękawa, więc obróciłam głowę w tamtą stronę. Nikogo nie było, a rękaw był cały.
~*Hmm...? - pomyślałam. - Co się dzieje?*~ Zamówiłam sobie placka z bitą śmietaną i truskawkami, i poszłam poszłam się nim delektować. Nagle podbiegł do mnie jakiś rycerz.
 - Zayzy-san! - zawołał. - Leo-kakka zaprasza cię na salę!
Spojrzałam ze łzami w oczach na piękny placek.
 - J-Już idę - odpowiedziałam, zsuwając się ze stołka.
Poszliśmy razem. Zastanawiałam się, co się mogło stać.
~*O co tutaj chodzi?*~
Weszliśmy na salę, a był już na niej dość spory tłum. Byli także kamerzyści. Leo-chan zaczęła mówić, że wypowiada wojnę Biscotti. Trochę mnie to zdziwiło, bo dopiero co się skończyła poprzednia. Zatkało mnie, gdy powiedziała, że chce się założyć o święte miecze. Nie wiedziałam co mam o tym myśleć.
~*Niemożliwe! - pomyślałam nagle. - Czy to ma związek z tamtym obrazem. To było czytanie z gwiazd... Niemożliwe! Czy to oznacza, że księżniczka i bohater...zginą...?*~ Już miałam upaść na kolana, gdy podtrzymał mnie tan sam rycerz, który mnie przyprowadził.
 - Wszystko w porządku, Zayzy-san?!
 - T-tak, nic się nie dzieje - odpowiedziałam. - Dziękuję bardzo.
 Uśmiechnęłam się w wyszłam z sali, od razu biegnąc do swojego pokoju. Siadłam na łóżku i zaczęłam rozmyślać o tym wszystkim.
~*Oni nie mogą zginąć! Może powinnam powiadomić o tym Yuzu?*~
Kiwnęłam głową, zacisnęłam rękę w pięść i wybiegłam z pokoju, zderzając się z Gaul'em.
 - Co tak nagle wybiegasz z pokoju?! - wrzasnął.
 - A po cholerę się pytasz! - odkrzyknęłam. - Nie widać, że mi się śpieszy!?
 - Mnie tak samo!
 - A co mnie to obchodzi!? Jak ci się śpieszy to idź, a nie marudź!
Po czym wstał i pobiegł dalej.
~*Z drugiej strony... Ciekawe gdzie idzie?*~
Pojawił się znowu tamten rycerz.
 - Na pewno wszystko dobrze? -  zapytał i pomógł mi wstać.
 - Oczywiście!
 - Jakaś Yuu Rei Yoshino z Biscotti chce się z tobą widzieć.
 - Ach - uśmiechnęłam się. - Dziękuję.
 Pobiegłam do wyjścia.
 - Yuu-chan! - rzuciłam się na nią.
 - Zayzy-chan! - uśmiechnęła się Yuu. - Musimy pogadać!
 - Wiem, chodź za mną! - wprowadziłam ją do środka. Poszłam do tej samej restauracji co zwykle. Zamówiłyśmy dwa placki i herbatę.
 - Chciałam się dowiedzieć, czy wiesz może dlaczego Leo-kakka się tak zachowuję i po co jej te miecze?
 - Obiecujesz, że nie powiesz nikomu? Nawet księżniczce?
Nastała chwila ciszy, którą przerwała kelnerka przynosząca zamówienie. Gdy odeszła Yuu odpowiedziała:
 - Obiecuję.
Opowiedziałam jej o tym co widziałam w komnacie należącej do księżniczki. O jej czytaniu z gwiazd i o tym co wyczytała. Yuu miała przerażone oczy, gdy powiedziałam, że widziałam zabitą księżniczkę, a obok niej bohatera, także nieżywego.
 - Niemożliwe... - powiedziała i zapadła długa cisza...

<Yuu?>

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Od Yuu - Niespodzianka

Zbudziło mnie wschodzące słońce, które zawsze rano wpadało do izby. Wstałam w niezwykle dobrym humorze i postanowiłam przyrządzić sobie śniadanie, ale natychmiast odrzuciłam ten szalony pomysł.
~*Nie mam pieniędzy na nową kuchnię!*~
Ubrałam się i wyszłam z mieszkania. Stałam właśnie w kolejce po śniadanie, kiedy ktoś złapał mnie za ogon. Odskoczyłam w bok, niemalże się przy tym przewracając.
- Yoshi-chi! - usłyszałam znany mi śmiech. - Powinnaś domyśleć się, że to ja. Ja nie mogę, szkoda że nie widziałaś swojej miny!
Moim 'oprawcą' był mój towarzysz zabaw z dzieciństwa, rycerz, a obecnie mój najlepszy przyjaciel - Emilio Alcide!
- Emili-chan! - krzyknęłam. - To wredne tak łapać kogoś od tyłu!
Posprzeczaliśmy się trochę, pośmialiśmy i na koniec tarzaliśmy po ziemi, ku zdziwieniu przechodniów - tak właśnie wyglądało moje typowe spotkanie z Emilio. Moglibyśmy tak cały dzień i dłużej, kiedy z głębi mojego żołądka wydostał się dźwięk przypominający warczenie smoka.
- Głodna jesteś, co? I znowu schudłaś. - westchnął Emilio, przyglądając mi się badawczo. - Wiesz, że musisz jeść nawet jeżeli nie przyjdę cię nakarmić, prawda?
Czasami wpadał do mnie z rana i gotował mi różne pyszności, w przeciwieństwie do mnie był wyśmienitym kucharzem. Uwielbiam jego przekąski!
- To twoja wina. - zaśmiałam się. - Zaniedbałeś mnie ostatnio. Gdzie twój etos rycerza, co? Gdzie podziała się ta obowiązkowość i co najważniejsze moje przekąski, co Emili-chan?
- Rozumiem. - pogłaskał mnie po głowie śmiejąc się; ilekroć to robił nie wiem czemu uszy stawały mi dęba, a ogon wirował jak śmigło w helikopterze. - Postaram się poprawić na przyszłość. W ramach wynagrodzenia twojemu brzuszkowi szkody zapraszam cię na śniadanie w królewskich ogrodach.
Udaliśmy się do zamku. Emilio był ode mnie wyższy i starszy o niecałe trzy lata. Bardzo go lubiłam, nawet jeżeli czasami zachowywał się jak ojciec, starszy brat lub coś w ten deseń - zaklinam na wszystko świat nie zna bardziej nadopiekuńczej mamusi od Emilio. No, ale między innymi za tą nadopiekuńczość i wiele innych cech wszyscy go kochają.
Zjedliśmy naleśniki w ogrodach. Po śniadaniu przeszliśmy się jeszcze po różanym ogrodzie.
- Smakowały ci naleśniki, Yoshi-chi?
- Tak, ale wolę te twoje.
- Nie podlizuj się, Yoshi-chi. - poklepał mnie po głowie i zaśmiał się
- Ja mówię prawdę, a po cholerę miałabym ci się podlizywać?!
Pobawiliśmy się trochę w szarpanego berka, ale zabawę przerwał nam jakiś nieznany mi z imienia rycerz.
- Alcide-dono! Generał wzywa do siebie! To pilne!
- Ciekawe o co chodzi. - mruknął. - Chyba muszę cię przeprosić, Yoshi-chi. Ale obiecuję, że w wybrany przez ciebie dzień wolny będę cały twój!
- Rozumiem. - uśmiechnęłam się. - Ale i tak trzymam cię za słowo, no leć, Alcide-dono!
Przy tym ostatnim wymówieniu jego nazwiska zniżyłam głos, jakbym mówiła z ręką na ustach.
- Yoshino-dono. - zmałpował po mnie i także zniżył głos. - Ja Ne!
Zostałam sama w ogrodach i już miałam kierować się ku wyjściu, kiedy wpadłam na Eclair.
- Dzień dobry, Eclair! - uściskałam ją
- Witaj, Yoshino. Dobrze, że cię widzę, już miałam iść szukać cię w mieście. Co tu robisz tak wcześnie? Pytam, bo zwykle przychodzisz w porze obiadu.
- Emili-chan zaprosił mnie na naleśniki. - odpowiedziałam, nieświadomie wiercąc ogonem tunel w powietrzu
- Rozumiem. - uśmiechnęła się porozumiewawczo Eclair. - Księżniczka ma dla ciebie niespodziankę.
- Jaką? - zapytałam zaskoczona.
- Myślę, że sama chce ci ją pokazać. - uśmiechnęła się tajemniczo.
Poszłyśmy na spotkanie z Księżniczką, obok niej zastałyśmy również Bohatera. Milhi-hime kazała zawiązać mi oczy i prowadziła mnie przez wszystkie piętra schodów, na samą górę. Potykałam się co chwilę, a na dodatek nic nie widziałam, ale doceniałam dobre intencje Milhi-hime. Wreszcie stanęliśmy w miejscu.
- To tutaj, Yuu. - powiedziała zdejmując mi opaskę z oczu. - Mam nadzieję, że ci się spodoba.
Moim oczom ukazał się wszechstronny pokój, z wielkim łóżkiem, balkonem i porozwieszanymi tu i ówdzie balonami! Mój ogon tak się cieszył, że myślałam, że zaraz mi odleci! Przez chwilę nie mogłam wydusić z siebie słowa.
- Yuu? - zapytała Milhi -hime. - Nie podoba ci się?
Rzuciłam się księżniczce na szyję i zaczęłam płakać. Pokój bardzo mi się podobał, a do tego miałam z pałacu nieograniczony dostęp do mojego Serukuru! Gdy po raz setny wypowiedziałam 'Arigato', ochłonęłam nieco.
- Milhi-hime, kocham cię, ale za co? Ja nic nie zrobiłam i nie zasłużyłam...
- Yuu. - przerwała mi. - Jesteś moją przyjaciółką, zawsze mi pomagasz, a ja nigdy nie miałam jak ci podziękować. Pomyślałam, że żyjesz sama w małej izbie, kiedy przyjaciół masz tu w pałacu Filiano! Więc, na pewno lepiej ci będzie mieszkać i być blisko najbliższych!
Znów rzuciłam się księżniczce na szyję, uściskałam też Eclair i Bohatera. Po wspólnym skakaniu po łóżku mojego nowego pokoju, wybiegłam rozradowana w stronę baraków rycerskich. Zderzyłam się z Emilio.
- Generał Martinozzi powiedział mi, że od dziś będziesz tu mieszkać. Muszę jechać zaraz na misję, ale najpierw chciałem się upewnić! Tak się cieszę!
- Właśnie biegłam ci o tym powiedzieć!
Pośmialiśmy się trochę, ale Emilio musiał jechać na misję do Galette. Pożegnałam, więc go i wróciłam do zamku. Stałam z Milhi-hime, Eclair i Rico na największym tarasie zamku Filiano, z którego zawsze były ogłaszane wszystkie komunikaty i, z którego widok rozpościerał się na całe Biscotti, a nawet jeszcze dalej.
Zabrzmiał komunikat z Galette. To Leo-kakka wypowiadała nam kolejną wojnę!
- Co z nią? - zapytała Eclair. - Przecież ledwo minęła ostatnia!
- Milhi? - zapytała Ricotta
Ale Księżniczka milczała, poznałam jej zaniepokojenie. Martwiła się o Leonmitchelli.
Zaraz zabrzmiał następny komunikat, otóż Leo-kakka chciała w tej bitwie założyć się o święte miecze Biscotti, oraz Galette! To był dopiero szok.
- Milhi-hime musisz to poważnie przemyśleć. - powiedziałam, głaszcząc księżniczkę po ramieniu
Sama czułam się zagubiona w tym wszystkim, ale nie mogłam okazać tego księżniczce, aby nie dokładać jej zmartwień.
~*Coś się dzieje z Leo-kakka? Co ona planuje i po co jej te miecze...*~
Wiedziałam, że muszę natychmiast zobaczyć się z Zayzy-chan i wyjaśnić to. Ona była bliską przyjaciółką Leo-kakka i musiała wiedzieć coś więcej na ten temat. Wsiadłam na Suzukiego i ruszyłam do Galette. Do celu dotarłam wieczorem i szybkim krokiem skierowałam się do zamku. Zatrzymały mnie straże.
- Ktoś ty? - zapytali z wrogością
- Yuu Rei Yoshino z Biscotti. Muszę widzieć się z Zayzy-chan. - odpowiedziałam
- Przekażemy.
Jeden ze strażników pobiegł do zamku, aby ją powiadomić.

<Zayzy? Sorki, że tak długo^^>